Droga neokatechumenalna
Katechumenat to w chrześcijaństwie okres przygotowania do chrztu świętego. Większość dorosłych przyjmowała chrzest jako niemowlęta. Dlatego Kościół mówi o potrzebie wprowadzenia katechumenatu pochrzcielnego - czyli przejściu drogi wtajemniczenia chrześcijańskiego w sposób świadomy, pochylając się nad historią własnego życia, by zobaczyć wielkie dzieła Boga w swoim życiu.
Neokatechumenat (Droga) to odpowiedź na Sobór Watykański II, w czasie którego dostrzeżono pilną potrzebę głoszenia katechezy o Chrystusie dla dorosłych. Droga istnieje w Kościele od ponad 40 lat i jest w pełni akceptowana przez Kościół, jako jedna z wielu form pogłębiania życia sakramentalnego. Statut, czyli program działania Drogi w Kościele, został ostatecznie zatwierdzony dekretem z 11 maja 2008 przez Papieską Radę do spraw Świeckich. To ważne wydarzenie w historii Neokatechumenatu, które przypieczętowuje ostatecznie jedność Drogi z Kościołem Rzymskokatolickim, odrzucając różne spekulacje, które stawiały Drogę w złym świetle, przyrównując ją do sekt, czy innych, nieformalnych odłamów Kościoła Katolickiego.
Nietrudno dostrzec, że dziś Europa staje się postchrześcijańska, to znaczy odcinająca się od chrześcijańskich korzeni. Człowiek co prawda przyjmuje chrzest, i inne sakramenty inicjacji chrześcijańskiej (Bierzmowanie, Eucharystia), jednakże coraz bardziej staje się to obrzędem samym w sobie, nie przekładającym się na życie chrześcijańskie.
Tymczasem w Kościele chodzi nie tyle o sam obrzęd, ale o rozumienie obrzędu i jego właściwe przeżywanie. Ogromną rolę mają do spełnienia w tym względzie rodzice, którzy podając swoje dzieci do chrztu przyjmują na siebie obowiązek wychowania ich w wierze. Dlatego to rodzice powinni być pierwszymi słuchaczami katechez.
Dziś pojęcie katecheza dla dorosłych brzmi niejasno, być może dlatego, że dla większości dorosłych katecheza zakończyła się w momencie wyjścia ze szkoły. Kościół w swoim nauczaniu dąży do tego, by dorośli uczyli się na nowo, jak przeżywać swoją wiarę, opierając ją na Piśmie św. Znakiem czasu jest też to, że w Kościele powstają wspólnoty, które pomagają wejść głębiej w chrześcijaństwo, przechodzić stopnie wtajemniczenia chrześcijańskiego.
Nadzieje w tym względzie daje powstała w naszej parafii (obok wielu innych wspólnot) wspólnota neokatechumenalna. Obecnie na Drodze jest 15 osób, różnej proweniencji, a więc są małżeństwa, osoby samotne, wykształcone bardziej, bądź mniej.
Wspólnota jest owocem głoszonych w parafii katechez przez katechistów, którzy jako prości ludzie pełni wiary przybywają do nas ponownie, by powiedzieć każdemu jak wielka jest miłość Boga ku człowiekowi.
Jeżeli ktoś po przeczytaniu powyższego spodziewa się, że w kościele zobaczy herosów, którzy z uśmiechem i grzmiącym głosem stają przed wspólnotą Kościoła, to zapewniam, że będzie rozczarowany. Raczej może się spodziewać osób, które w kruchości i często drżącym głosem wypowiadają prawdę o swoim życiu, o tym jak Bóg w nie interweniował, by ratować małżeństwo, rodzinę czy konkretna osobę przed katastrofą, samobójstwem, otchłanią grzechu i rozpaczy.
Usłyszymy jak w życiu tych osób Bóg okazywał się kochającym Ojcem, który wychodzi przed dom Kościół i patrzy, czy jego zagubione dziecko wraca; jak po powrocie nie wypomina grzechów tylko daje prawdziwy pokój serca i radość z odzyskania smaku życia.
Słuchając świadectw braci i sióstr poznajemy Boga, który jest bliski każdemu człowiekowi, który jest zainteresowany każdym z nas. Boga, który darzy nas szacunkiem i wolnością, a dając możliwość poznania naszych ograniczeń i słabości ratuje nas. Sam człowiek nie da rady.
Nieprzypadkowo prawdę o tym przedstawiali pierwsi chrześcijanie jako langustę na palmie: jest to fragment chrześcijańskiej mozaiki z IV w. W ten sposób dawni chrześcijanie chcieli pokazać pewna prawdę o kondycji człowieka. Tak jak nie możliwe jest, by langusta wspięła się na palmę, tak też nie jest możliwe by człowiek o własnych siłach, bez łaski Boga, wyznał swoimi ustami, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzył, że Bóg Go wskrzesił z martwych (Rz 10,9).
Doświadczenie obecności Boga w historii innych braci, a jeszcze lepiej w historii własnego życia jest cudem. Bez tego nie sposób stanąć wobec Kościoła, by wyznać: Panem jest Jezus!.