Odeszła do wieczności - ś.p.Marianna Popiełuszko

 

19 listopada 2013 zmarła Marianna Popiełuszko, miała 93 lata.

I ŻYCIE, I ŚMIERĆ JEST DAREM

Marianna PopieÅ‚uszko nigdy nie baÅ‚a siÄ™ Å›mierci. Gdy ktoÅ› w jej rodzinnych Okopach odchodziÅ‚ na wieczny spoczynek, to wÅ‚aÅ›nie ona organizowaÅ‚a modlitwy przy zmarÅ‚ym. Razem z dziećmi, które sÅ‚uchaÅ‚y pieÅ›ni żaÅ‚obnych, Å›piewanego RóżaÅ„ca i oficjum za zmarÅ‚ych, które zgodnie z miejscowÄ… tradycjÄ… przez trzy dni ludzie Å›piewali w domu przy otwartej trumnie.

ChciaÅ‚am, żeby dzieci wiedziaÅ‚y, że i życie, i Å›mierć jest darem Bożym – podkreÅ›la matka bÅ‚. ks. Jerzego. Jej myÅ›lenie jest proste. Å»ycie na ziemi wiąże siÄ™ przecież z życiem wiecznym. Jest z nim nierozerwalnie splecione. A wszystko, co siÄ™ dzieje, pochodzi od Boga. I nie trzeba wszystkiego rozumieć.
– Po co wiÄ™c dzieci chować pod kloszem, żeby nie wiedziaÅ‚y, jaki jest porzÄ…dek zgodny z prawami natury?

GDZIE BÓG PROWADZI, TAM WYPROWADZI

Åšmierć szybko i jej zajrzaÅ‚a prosto w oczy. ByÅ‚ rok 1951, kiedy mÅ‚odej mężatce Mariannie PopieÅ‚uszko zachorowaÅ‚a niespeÅ‚na dwuletnia córeczka Jadwisia. UmiaÅ‚a już chodzić i mówić, znaÅ‚a nawet na pamięć pierwsze modlitwy. Jak wspomina krewna Janina Gniedziejko, dziewczynka caÅ‚y dzieÅ„ kasÅ‚aÅ‚a, chwilami aż siÄ™ dusiÅ‚a. ByÅ‚o to akurat w WigiliÄ™ Bożego Narodzenia.

– Potem zaczęła pÅ‚akać, mówiÅ‚a, że chce do babci. I ojciec pojechaÅ‚ koÅ„mi po babciÄ™ do pobliskiego Grodziska. Gdy jednak wjeżdżali już na podwórko przy domu w Okopach, matka wyniosÅ‚a na rÄ™kach maÅ‚Ä… JadwisiÄ™. ByÅ‚a już martwa. Kilku minut zabrakÅ‚o, by mogÅ‚a zobaczyć przed Å›mierciÄ… babciÄ™. W rodzinnym albumie zachowaÅ‚o siÄ™ zdjÄ™cie ubranej na biaÅ‚o siostrzyczki ks. Jerzego, Jadwisi, leżącej w otwartej, maleÅ„kiej trumnie. Zamiast przy choince – to tutaj zgromadzona byÅ‚a caÅ‚a rodzina. Matka stoi jakby skamieniaÅ‚a, wielka rozpacz maluje siÄ™ na jej twarzy. Marianna PopieÅ‚uszko nie wiedziaÅ‚a wtedy, że to dopiero pierwsze dziecko, które straciÅ‚a. W myÅ›l starej zasady: „Co ciÄ™ nie zabije, to ciÄ™ wzmocni”, to wydarzenie miaÅ‚o jÄ… wzmocnić. Zahartować na to, co dalej niosÅ‚o jej życie.

– Jeżeli mój krzyż taki, to ja go nie oddam nikomu, bo dostanÄ™ gorszy. Trzeba mieć wytrwaÅ‚ość i twardość. Gdzie Bóg prowadzi, tam wyprowadzi – mówi. PozostaÅ‚e dzieci rosÅ‚y, trzeba byÅ‚o pracować w polu, karmić zwierzÄ™ta, zajmować siÄ™ domem. Å»ycie toczyÅ‚o siÄ™ dalej. MusiaÅ‚a mu sprostać. I ufać, że jest w tym wszystkim jakiÅ› sens.

WIĘĹš Z MARYJĄ

Minęły 33 lata. NastaÅ‚ rok 1984. Sobota, 20 paĹşdziernika. Rano pani Marianna wydoiÅ‚a krowy, a potem zbieraÅ‚a z pola resztki buraków przed zimÄ…. RozwiesiÅ‚a pranie na podwórku, majÄ…c nadziejÄ™, że ciepÅ‚e promienie sÅ‚oÅ„ca choć trochÄ™ je osuszÄ…. WyrobiÅ‚a w dzieży ciasto na chleb, przyniosÅ‚a drewno na opaÅ‚. O 19.30 usiadÅ‚a przed telewizorem, by zobaczyć, co ciekawego dzieje siÄ™ w Å›wiecie. I wtedy jak grom z nieba spadÅ‚a na niÄ… ta potworna wiadomość. W „Dzienniku Telewizyjnym” usÅ‚yszaÅ‚a o… porwaniu ks. Jerzego PopieÅ‚uszki … WÅ‚adysÅ‚aw PopieÅ‚uszko gasÅ‚ powoli. DÅ‚ugo chorowaÅ‚, a jego żona wytrwale siÄ™ nim opiekowaÅ‚a.

– CzyniÅ‚a to z wielkÄ… troskÄ… – mówi krewny, ks. Kazimierz Gniedziejko. – PamiÄ™tam, gdy wiele lat wczeÅ›niej pÄ™kÅ‚y mu wrzody, jego żona troszczyÅ‚a siÄ™ o specjalnÄ… dietÄ™ dla męża, wymyÅ›laÅ‚a dla niego delikatne potrawy, np. wypiekane z chleba paluchy. Z jego zdrowiem raz byÅ‚o gorzej, raz lepiej. Ale w koÅ„cu nadszedÅ‚ moment, w którym Marianna PopieÅ‚uszko zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że zbliża siÄ™ koniec. WÅ‚adysÅ‚aw PopieÅ‚uszko zmarÅ‚ w domu 26 czerwca 2002 r. Jak to przyjęła?

Trzeba żyć każdego dnia takim życiem, jakie Pan Bóg daje – mówi pani Marianna. RozumiaÅ‚a, że Å›mierć jest dla męża wyzwoleniem. Nie musiaÅ‚ już przynajmniej cierpieć – tÅ‚umaczyÅ‚a sobie i innym. PochowaÅ‚a go na cmentarzu parafialnym w Suchowoli.
– Dla siebie ja też tam krzyż postawiÅ‚am – opowiada.

TAJEMNICA DOBREGO ŻYCIA

Tragedii w życiu Marianny PopieÅ‚uszko byÅ‚o wiele. Pod koniec wojny Rosjanie zamordowali jej mÅ‚odszego brata, którego bardzo kochaÅ‚a. Na jej rÄ™kach zmarÅ‚ ukochany ojciec. PrzeżyÅ‚a Å›mierć matki. Nagle zmarÅ‚a w szpitalu jej mÅ‚odziutka synowa Danusia. OsierociÅ‚a troje maÅ‚ych dzieci, które Marianna PopieÅ‚uszko musiaÅ‚a wychować, zastÄ™pujÄ…c im matkÄ™, i z którymi mieszka do dziÅ›. Nagle zmarÅ‚ też jej osiemnastoletni wnuk Tomek. Niedawno pochowaÅ‚a męża jednej z wnuczek, który w wieku 49 lat zmarÅ‚ na nowotwór. Także męża drugiej wnuczki, majÄ…cego zaledwie 42 lata…

Z podziwem patrzyÅ‚am w ubiegÅ‚ym roku na babciÄ™, gdy siedziaÅ‚a w domu przy otwartej trumnie z ciaÅ‚em zmarÅ‚ego i gÅ‚oÅ›no Å›piewaÅ‚a z pamiÄ™ci pieÅ›ni żaÅ‚obne, ciÄ…gnÄ…c od pierwszej do ostatniej zwrotki chyba przez póÅ‚ godziny – opowiada owdowiaÅ‚a wnuczka Grażyna Siemion. Matka ks. Jerzego wie bowiem, że ten Å›piew uwydatnia sens, kieruje ku wiecznym wartoÅ›ciom i przywraca życiu wymiar trwaÅ‚oÅ›ci. Bo przecież „życie tylko zmienia siÄ™, nie koÅ„czy”. Nie wolno wiÄ™c rozpaczać.
Jak Bóg daje życie, to daje też Å›mierć – mówi. I zapewnia: – Moje życie byÅ‚o dobre.
Dobre życie byÅ‚o… Ale trudne… – mówiÄ™ do pani Marianny.
– A co, ty bez krzyża do nieba chciaÅ‚aÅ› siÄ™ dostać?!
I radość, i cierpienie pochodzi od Boga. Pan Bóg wie, co jest dla czÅ‚owieka najlepsze. Jedno życie siÄ™ koÅ„czy, drugie zaczyna. Tak być musi. I tak jest dobrze. To dla niej oczywiste. Jak to, że po zimie nadchodzi wiosna, a po lecie jesieÅ„. I nie ma tu miejsca na wÄ…tpliwoÅ›ci.

Ja mam spokój w duszy, bo wszystko przyjmujÄ™ z rÄ™ki Boga: czy cierpienie, czy ból, czy biedÄ™. Jak nie akceptujesz życia, jakie masz, to nie znajdziesz spokoju. Akceptacja bowiem przywraca wszystkiemu wÅ‚aÅ›ciwÄ… perspektywÄ™. I stanowi tajemnicÄ™ dobrego życia. Å»ycia, które nigdy siÄ™ nie koÅ„czy.

Milena Kindziuk

 

WARTO PRZECZYTAĆ







Archiwum

Zdjęcia pochodzą z serwisu www.freepik.com